Rywalizacja technologiczna między Chinami a Stanami Zjednoczonymi wkroczyła w nową fazę – nie chodzi już wyłącznie o dominację rynkową, ale o geostrategiczne bezpieczeństwo. AI stała się symbolem przyszłościowej potęgi państw. Chiny, konsekwentnie realizując strategię samowystarczalności, umacniają swoją pozycję – nie tylko w liczbach, ale i w infrastrukturze, kapitale ludzkim i instytucjonalnym.
Szanghaj stawia na autonomię technologiczną
Pod koniec lipca 2025 r. Szanghaj ogłosił pakiet subsydiów na rozwój branży AI wart 1 miliard juanów (139 mln USD). Choć na pierwszy rzut oka to lokalna inicjatywa, tak naprawdę wpisuje się w szerszy trend: miejskich wyścigów o status krajowego centrum sztucznej inteligencji.
Subwencje rozdzielono na trzy kluczowe obszary:
- 600 mln juanów – na moc obliczeniową,
- 300 mln juanów – na tańszy dostęp do zewnętrznych modeli AI,
- 100 mln juanów – na pozyskiwanie danych treningowych.
Dodatkowe środki przewidziano na wsparcie instytutów badawczych oraz obniżenie kosztów pracy dzięki dotacjom mieszkaniowym i kadrowym. Co ciekawe, w ramach programu można uzyskać nawet 100% zwrotu wartości kontraktów na zakup infrastruktury obliczeniowej lub danych.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo:
Miasta vs miasta – krajowa gra o dominację
Szanghaj nie jest osamotniony. W ślad za nim idą inne chińskie metropolie: Hangzhou, Shenzhen, Chengdu i Pekin. Każda chce przyciągnąć najlepsze startupy, badaczy i instytucje. Hangzhou już wcześniej wsławiło się wsparciem dla „sześciu małych smoków” – lokalnych innowatorów, w tym firmy DeepSeek, która zdobyła rozgłos w branży AI.
Wydaje się, że rywalizacja między miastami jest tak samo intensywna jak ta międzypaństwowa. Rząd centralny pozwala samorządom działać w formule konkurencyjnej, przy czym wszystkie te działania składają się na jedno: konsolidację krajowej niezależności technologicznej.
Trump: „Zrobimy wszystko, by prowadzić świat w AI”
Tego samego dnia, gdy Chiny ogłaszały nowy pakiet wsparcia, administracja Donalda Trumpa zaprezentowała 28-stronicowy AI Action Plan. Prezydent USA jasno postawił cel: uczynić Amerykę światowym eksporterem AI i zachować przewagę narodowego bezpieczeństwa. Plan zakłada:
- uszczelnienie kontroli eksportu,
- wykorzystanie geolokalizacji do blokowania dostępu do technologii w „państwach nieprzyjaznych” (czytaj: Chiny),
- deregulację krajowego sektora AI.
Retoryka uległa zaostrzeniu. Jak zauważa Bo Zhengyuan z thinktanku Plenum, nowa strategia USA to odejście od „kontenerowania” Chin ku bezpośredniej konfrontacji.
Technologiczna niezależność – mit czy realna siła?
Mimo amerykańskich restrykcji chińskie firmy osiągają widoczne sukcesy. Według analityków Bernsteina:
- w 2023 r. chińskie chipy odpowiadały za 17% rynku akceleratorów AI w kraju,
- do 2027 r. mają osiągnąć 55% udziału.
Huawei z modelem Ascend 910C zbliżył się do 65% wydajności flagowego chipu Nvidii – H100. Ograniczeniem pozostaje brak kompatybilności z popularnym środowiskiem CUDA, co pokazuje, że hardware to jedno, ale software i ekosystem to zupełnie inna gra.
Czy Chiny mogą naprawdę zyskać samowystarczalność?
Pytanie nie brzmi już „czy”, lecz „kiedy i jak daleko zajdą”. Na korzyść Chin działają:
- olbrzymie zasoby danych treningowych,
- znaczne inwestycje państwowe,
- ekspansywna polityka edukacyjna w dziedzinie AI,
- zdolność do szybkiego skalowania rozwiązań.
Z kolei USA bronią się przy użyciu:
- przewagi technologicznej w projektowaniu chipów,
- zaawansowanego ekosystemu open source i komercyjnego (CUDA, TensorRT),
- sojuszy z Tajwanem i Koreą Południową, kluczowych dla produkcji półprzewodników.
„AI nie zbuduje się z dnia na dzień” – długodystansowa gra
Jak podkreśla Bo Zhengyuan, AI to maraton, nie sprint. Rządowe dotacje i zakazy eksportu mogą kształtować ramy, ale ostateczna przewaga będzie zależeć od:
- jakości inżynierii,
- dostępności talentów,
- zdolności do integracji modeli z praktyką gospodarczą.
Premier Li Qiang podczas WAIC nawoływał do międzynarodowej współpracy i unikania „ekskluzywności AI”. Choć słowa te brzmią dyplomatycznie, w tle toczy się bezpardonowa walka o globalny prymat.
Chiny pokazują, że nie zamierzają oddać pola. Budują równolegle infrastrukturę, talenty, instytuty badawcze i rodzimą produkcję chipów. W tej chwili nie chodzi o dogonienie USA, ale o stworzenie równoległego, suwerennego systemu, który nie będzie zależny od amerykańskiej technologii. To, czy samowystarczalność się uda, nie zależy tylko od pieniędzy – ale jeśli chodzi o determinację, Chiny już dziś wyraźnie powiększają dystans.
Czytaj dalej:

