W sierpniowym numerze magazynu Vogue pojawiła się reklama marki Guess z modelką wygenerowaną przez AI. Mimo że redakcja Vogue dystansuje się od tej decyzji, publikacja wywołała lawinę komentarzy. Idealnie gładka twarz, nieskazitelna cera i perfekcyjnie dobrana stylizacja – cyfrowa postać, zaprojektowana przez firmę Seraphine Vallora, stała się symbolem nowego trendu i zarzewiem branżowej dyskusji.
W tle tej decyzji pojawiają się pytania: czy chodziło o oszczędności? O darmową reklamę przez kontrowersję? A może to świadomy krok w stronę przyszłości, w której moda będzie bardziej cyfrowa niż fizyczna?
Business is business, czyli kto naprawdę projektuje piękno?
Twórczynie Seraphine Vallora, Valentina Gonzalez i Andreea Petrescu, nie kryją, że tworzenie cyfrowych modelek to lukratywny biznes. Praca nad każdą z postaci może trwać nawet miesiąc i kosztować kilkaset tysięcy dolarów. Chociaż zarzekają się, że ich modelki AI nie są nierealistyczne, przyznają jednocześnie, że posty z bardziej różnorodnymi postaciami (np. innymi odcieniami skóry) mają mniejsze zasięgi. To, ich zdaniem, wymusza kompromisy. Publikują to, co się klika. A reszta? Cóż, na razie, ich zdaniem, technologia nie radzi sobie z modelkami plus size.
Kanony piękna i rzeczywistość – czy AI je zamrozi?
Krytycy, w tym modelka plus size Felicity Hayward, nie pozostawiają na kampanii suchej nitki. Według niej ten krok cofa branżę o dekady. Zamiast walczyć o większą inkluzywność, AI może zunifikować piękno do jednego algorytmu. – W końcu wszystkie modelki będą wyglądać tak samo – ostrzega. A przecież przez lata walczono o miejsce na okładkach dla osób o różnych sylwetkach, kolorach skóry czy z niepełnosprawnościami.
I choć Gonzalez i Petrescu zapewniają, że ich modelki są „realistyczne”, komentarze w mediach społecznościowych mówią coś innego. Internauci piszą wprost: „nawet prawdziwe modelki nie są w stanie spełnić tych oczekiwań”. Głosów oburzenia nie brakuje.
AI w modzie – zagrożenie czy szansa?
Sztuczna inteligencja może pomóc mniejszym markom. Zamiast inwestować tysiące złotych w sesje zdjęciowe, mogą wygenerować profesjonalny materiał cyfrowo. Z drugiej strony, pytanie o autentyczność i zaufanie klienta pozostaje otwarte.
Dla doświadczonej modelki Izabeli Strzelczyk oznacza to coś więcej: nową selektywność. – Modeling stanie się bardziej ekskluzywny. Skoro ciało i twarz można wygenerować, to za prawdziwą osobę trzeba będzie zapłacić za jej charyzmę, emocje i historię – podkreśla.
Sprzedaż ubrań z drugiej ręki, ale na idealnym ciele
Sztuczna inteligencja znajduje już zastosowanie nie tylko w reklamie marek premium, ale i na platformach sprzedaży ubrań z drugiej ręki. Tam również ubrania prezentowane są na cyfrowych sylwetkach. Ta ciekawa zmiana zachodzi m.in. Vinted. Pojawią się konta, na których ubrania prezentowane są na modelkach AI. Jeśli realny, sprzedawany produkty faktycznie wygląda jak na grafice to chyba mamy tutaj sytuację win-win.
Czy moda przyszłości będzie prawdziwa?
W obliczu rosnącej obecności modeli AI, branża modowa staje przed dylematem. Czy podążać za technologiczną wygodą i obniżaniem kosztów, czy raczej inwestować w prawdziwych ludzi, którzy niosą ze sobą autentyczność i historię? Czy przyszłość mody to katalogi pełne pięknych, ale pustych postaci z kodu?
Pewne jest jedno – dyskusja dopiero się zaczyna. I nie ma w niej jednego, prostego rozwiązania. Czy AI stanie się kolejnym narzędziem, czy też przejmie stery? Zanim odpowiemy, warto zadać sobie inne pytanie: co w modzie jest naprawdę ludzkie?
Czytaj dalej: