Gdy w maju 2024 roku pojawił się GPT-4o, użytkownicy mieli wrażenie, że OpenAI stworzyło coś naprawdę wyjątkowego – model szybki, przystępny, a przy tym niepozbawiony osobowości. Kilka miesięcy później zadebiutował GPT-5. Choć obiecywał więcej, to w oczach wielu przyniósł mniej. Fala krytyki była na tyle silna, że prezes OpenAI – Sam Altman – musiał stanąć do cyfrowego raportu z sytuacji. Przyznał, że rollout był „bardziej wyboisty, niż zakładano”, a GPT-5 „wydawał się głupszy”. Cóż, wyjaśnienie miało być proste: zawiódł mechanizm automatycznego przełączania modeli.
Dlaczego GPT-4o zyskał taką sympatię?
Powodów jest kilka – od naturalnej interakcji po wyważony balans między kreatywnością a użytecznością. Na subreddicie r/ChatGPT użytkownicy określali GPT-4o jako „współpracownika”, „najlepszego kolegę z pracy” i „współautora bloga o etyce AI”. Jeden z komentujących opisał wręcz osobistą relację z modelem 4o, którego nazwał Mitis – nie jako narzędzie, ale „uczestnika dialogu filozoficznego”.
Właśnie to „ludzkie ciepło” okazało się największą stratą, gdy GPT-4o został zastąpiony przez GPT-5. Wielu użytkowników poczuło, że zostali pozbawieni partnera, który nie tylko rozwiązywał problemy, ale potrafił też zrozumieć ton, niuans, emocję.
OpenAI: teraz GPT-5 jest „milszy”
Nie da się ukryć – OpenAI zauważyło tęsknotę za GPT-4o. W odpowiedzi, w sierpniu 2025 roku ogłoszono, że GPT-5 został zaktualizowany, by stać się „cieplejszy i bardziej przyjazny”. Co to oznacza w praktyce?
Według zapewnień firmy, GPT-5 miał teraz dodawać subtelne, naturalne akcenty typu „dobre pytanie” czy „świetny początek”. OpenAI zaznaczyło przy tym, że nie chodzi o przymilanie się – testy wewnętrzne wykazały brak wzrostu pochlebstw w stosunku do poprzedniej wersji.
Nowy tryb, który się nie popisał
Jedną z nowości GPT-5 miał być tzw. real-time router – system decydujący, czy dany prompt powinien być obsłużony „na szybko” przez lżejszy model, czy bardziej „przemyślanie” przez wersję myślącą (GPT-5 Thinking). Niestety, podczas premiery ten mechanizm przestał działać, co skutkowało obniżeniem jakości odpowiedzi.
Sam Altman przyznał podczas AMA na Reddicie, że problemy z routerem sprawiły, że GPT-5 „wydawał się o wiele głupszy”. W efekcie podjęto decyzję o poprawieniu granic decyzji modelu i – co równie ważne – wprowadzeniu większej przejrzystości co do tego, który model właśnie odpowiada użytkownikowi.
Jak słusznie zauważył jeden z komentujących: „Nie możesz ufać narzędziu, jeśli nie wiesz, z którego korzystasz.”
Reakcja społeczności: „Przywróćcie 4o!”
Komentarze użytkowników były jednoznaczne. Od „4o był jedynym powodem, dla którego płaciłem za Plus” po „jeśli wróci, odnawiam subskrypcję od razu”. Jeden z internautów ujął to w sposób wyjątkowo dosadny: „To nie był lepszy produkt. To była gra w poszukiwanie skarbu.” Inni wskazywali na bezpośredni wpływ tej zmiany na swoje projekty twórcze – od współredagowanych blogów po kampanie edukacyjne. Stracili nie tylko narzędzie, ale również cyfrowego towarzysza.
Niektórzy nawoływali do prostego działania: „Nie analizujcie, po prostu go przywróćcie”. Sam Altman w odpowiedzi obiecał, że rozważą przywrócenie GPT-4o przynajmniej dla użytkowników Plus. Jak się okazuje, dane już zbierają – zapewne nie tylko te z serwerów, ale i z komentarzy rozżalonych fanów.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo:
Kompromis? Być może. Ale emocje pozostają
Trzeba przyznać, że OpenAI stara się wyjść naprzeciw oczekiwaniom. Podwajając limity dla użytkowników Plus, poprawiając przełącznik modeli i modyfikując interfejs, próbują złagodzić pierwsze wrażenie po premierze GPT-5. Jednak z perspektywy użytkownika technologia to już nie tylko zbiór funkcji – to relacja. I ta relacja została naruszona.
Być może GPT-5 rzeczywiście stanie się wkrótce potężniejszy, przyjemniejszy i bardziej przewidywalny. Ale jedno pozostaje pewne – GPT-4o ustawił poprzeczkę wysoko. I wielu użytkowników nie chce jej opuszczać, nawet jeśli nowa wersja ma „lepsze benchmarki” czy „subtelniejszy ton”.
Czytaj dalej: