Sztuczna inteligencja od lat budzi mieszane emocje. Z jednej strony oferuje ogromne możliwości redukcji kosztów i zwiększenia produktywności. Z drugiej, rodzi pytania o przyszłość zatrudnienia. Najnowsze analizy MIT i Morgan Stanley pokazują, że AI nie tylko odmienia strukturę firm, lecz także wywołuje coraz większe napięcia społeczne.

    Outsourcing w odwrocie – pierwsze ofiary automatyzacji

    Badanie MIT „State of AI in Business 2025” cytowane na łamach portalu Axios, pokazuje, że sztuczna inteligencja w pierwszej kolejności uderza w sektor outsourcingu. Firmy rezygnują z kontraktów zewnętrznych na rzecz rozwiązań opartych na AI, które okazują się znacznie tańsze. Przykład? Jedno z analizowanych przedsiębiorstw zaoszczędziło 8 milionów dolarów rocznie, inwestując zaledwie 8 tysięcy w narzędzie oparte na algorytmach.

    Nie oznacza to jednak fali zwolnień wśród pracowników etatowych. Jak wskazuje Aditya Challapally, współautor badania, „najbardziej dotknięte zostały stanowiska nisko priorytetowe, już wcześniej zlecane na zewnątrz”. W praktyce oznacza to, że na razie pracownicy biurowi w USA czy Europie mogą odetchnąć. Jednak perspektywa długoterminowa nie wygląda już tak optymistycznie – nawet 27% miejsc pracy w przyszłości może zostać zastąpionych przez AI.

    Fot. Leonardo AI

    Oszczędności na skalę bilionów

    Raport Morgan Stanley idzie jeszcze dalej. Według analiz tej instytucji, pełne wdrożenie AI może przynieść korporacjom amerykańskim nawet 920 miliardów dolarów rocznych oszczędności. To równowartość ponad 40% wszystkich wydatków na wynagrodzenia w indeksie S&P 500.

    Skala jest ogromna – w dłuższej perspektywie wartość rynkowa firm może wzrosnąć o 13–16 bilionów dolarów. To nie tylko poprawa bilansów, ale i silny argument dla inwestorów, którzy zastanawiają się, czy gigantyczne wydatki na AI, sięgające setek miliardów, faktycznie mają sens.

    Gdzie AI zastąpi człowieka najszybciej?

    Zarówno MIT, jak i Morgan Stanley wskazują na nierównomierny wpływ AI na poszczególne branże. Najbardziej narażone są sektory takie jak:

    • dystrybucja dóbr konsumpcyjnych i handel detaliczny,
    • nieruchomości i zarządzanie obiektami,
    • transport i logistyka.

    W tych obszarach oszczędności z automatyzacji mogą przewyższyć prognozowane zyski przed opodatkowaniem już w 2026 roku. Dla kontrastu, branże związane z produkcją sprzętu technologicznego czy półprzewodników nie odczują aż tak dużych korzyści kosztowych.

    Mniej zwolnień, więcej „naturalnego kurczenia się”

    Jednym z kluczowych wątków raportów jest to, że masowe zwolnienia wcale nie muszą być głównym mechanizmem redukcji zatrudnienia. Firmy mogą po prostu nie zastępować pracowników, którzy odchodzą naturalnie – na przykład na emeryturę. To pozwoli ograniczać koszty bez ryzyka społecznego i wizerunkowego, jakie niosą ze sobą grupowe redukcje.

    Stephen Byrd z Morgan Stanley podkreśla, że w wielu przypadkach AI nie tyle „odbiera” pracę, ile zmienia jej charakter. Pracownicy mogą zostać przesunięci do zadań o wyższej wartości dodanej, które generują nowe przychody. Problem w tym, że nie każda branża i nie każdy zawód daje taką możliwość.

    Rynek pracy w punkcie krytycznym

    Z jednej strony mamy więc imponujące liczby – bilionowe oszczędności, miliardowe redukcje kosztów outsourcingu i rosnącą produktywność. Z drugiej – rosnące obawy o stabilność rynku pracy. Choć dziś największe cięcia dotyczą kontraktów zewnętrznych, perspektywa 27% miejsc pracy zagrożonych przez AI w dłuższej perspektywie stawia poważne pytania.

    Czy gospodarka znajdzie sposób, by wchłonąć osoby wyparte przez automatyzację? Czy firmy rzeczywiście stworzą nowe, bardziej kreatywne stanowiska, czy raczej skupią się wyłącznie na maksymalizacji zysków?

    Dla inwestorów AI to scenariusz niemal idealny – rosnące zyski, wyższa wydajność i brak widma wielkich zwolnień na razie uspokajają rynki. Jednak dla pracowników oznacza to konieczność nieustannego podnoszenia kwalifikacji i gotowości do zmiany zawodu.

    W praktyce AI tworzy paradoks: może przynieść gospodarce wzrost wartości i efektywności na niespotykaną skalę, ale jednocześnie potęgować społeczne napięcia. Jeśli przedsiębiorstwa i rządy nie znajdą równowagi, koszt społeczny tych „wielkich oszczędności” może okazać się znacznie wyższy, niż przewidują dzisiejsze raporty.

    Czytaj dalej: